sobota, 8 października 2016

#1 Recenzja: Uratuj mnie - Anna Bellon


Książka została uznana za polską sensację Wattpada, gdyby ktoś nie wiedział co to za strona (chociaż szczerze wątpię, żeby chociaż nie słyszał), to jest to strona, na której można publikować swoją twórczość. 
Jest to debiut młodej, 19- letniej autorki, Anny Bellon.
Książkę czytałam po raz pierwszy właśnie na Wattpadzie i wręcz nie mogłam się doczekać momentu, w którym wezmę ją do ręki, taką nowiutką, prosto z półki sklepowej (kupiona w empiku) i pachnącą nowością. Jest z gatunku Young Adult.


"Umierać od środka to zgubić elementy układanki, która kiedyś była całością." 

W książce poznajemy dwójkę młodych ludzi. Maia, dziewczyna która próbuje poradzić sobie z utratą bliskiej osoby, jest wrażliwa, zamknięta w sobie. Oddala się od wszystkich dookoła, bo boi się znów cierpieć. Przetrwać pomagają jej muzyka oraz książki. Oraz Kyler, chłopak pochodzący z patologicznej rodziny, ciągle zmieniający miejsce zamieszkania i szkoły, a co za tym idzie nie mający zbyt wielu przyjaciół. Nie wiem czy można nazwać go bad boy'em, raczej osobą pogubioną, z własnym stylem i nie patrzącą na zdanie innych. Chłopak ma ochotę uciec jak najdalej od swojego ojca, ale nie chce zostawić matki. Jemu również w trudnych chwilach pomaga muzyka. Zarówno Maia, jak i Kyler są zamknięci w potrzasku.
Książka zaczyna się w momencie przeprowadzki Kylera do Pittsburgh'a, gdzie mieszka Maia. Chłopak po raz kolejny jest nowy w szkole. Wtedy poznaje Maię, i zaczyna się z nią zaprzyjaźniać. Burzy wszystkie mury, którymi odgrodziła się od innych.


„A później nauczyłam się wszystkiego od nowa. Pojawił się ktoś, kto przebił się przez wzniesiony przeze mnie mur. Wziął go szturmem i nie pozwolił mi się z powrotem za nim schować. Wszedł w moje życie, śpiewając lekko zachrypniętym głosem o dziewczynie ulotnej jak papierosowy dym.”

Według mnie książka jest cóż tu mówić dużo, po prostu GENIALNA. Jest to książka, którą można czytać wiele razy, gdyż raz to po prostu za mało. Do Uratuj mnie po prostu chce się wracać. Książka wzrusza, porusza ważną kwestię utraty kogoś naprawdę bliskiego i daje do myślenia jak cierpienie wpływa na człowieka. Pisana jest lekko i jest wprost idealna na jesienny wieczór z gorącą herbatą bądź innym rozgrzewającym napojem. Pochłania się ją jednym tchem. Mimo tego, że książek o tych motywach jest sporo to książka wciąga od pierwszej strony, nie można się od niej oderwać. Głównej bohaterki nie da się po prostu nie lubić. Maia jest zwykłą dziewczyną, której świat się zawalił. Jest przykładem osoby, która walczy do samego końca i nie poddaje się. A Kyler, och Kyler to po prostu chłopak, w którym sama mogłabym się zakochać. Jego nie da się nie kochać od samego początku.


"Życie miejscami było do dupy, ale czasem na drodze spotykaliśmy ludzi, którzy byli warci tego, by żyć." 

Podsumowując książkę polecam. Głównie dziewczynom, które lubią styl wattpadowy, ale również osobą, które chcą przeczytać coś lekkiego, sympatycznego i wciągającego. Jako, że książka jest pierwszą częścią cyklu The Last Regret, będę z niecierpliwością czekać na następną część. 

"Nie można kontrolować swoich uczuć. Można za to kontrolować swoje czyny i udowadniać każdego dnia tej jedynej osobie, że jest się jej wart."

Moja ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz